Pies jest zwierzęciem, które lubi się uczyć i chętnie wybierze się z nami na szkolenie. Jednak samo uczestnictwo w zajęciach, nawet bardzo aktywne, nie utrwali zdobytych na nim informacji. Sukces szkolenia zależy w równej, jeśli nie w większej mierze od samodzielnej pracy z psem w domu, regularnego powtarzania wiadomości i praktycznego utrwalania nabytej wiedzy. Zasada mówiąca o tym, że ćwiczenie czyni mistrza sprawdza się również w przypadku psów.

...
...

Tresura psa w domu krok po kroku


Podczas zorganizowanych zajęć pracujemy z psami zazwyczaj w kilkuminutowych sesjach, ćwicząc wykonywanie danej komendy, np. siad, waruj, równaj, itp. W początkowej fazie szkolenia do nauki często wykorzystywany jest kliker. Podobnie pracujemy z psem w domu. Jednorazowa sesja szkoleniowa nie powinna trwać zbyt długo. Kończymy ją jeszcze w momencie, gdy pies nie zdążył się znudzić i wciąż ma ochotę z nami współpracować. W trakcie jednej sesji pracujemy nad jednym zachowaniem, staramy się nie rozmawiać z psem i nie oczekujemy, by od razu wykonał pełną wersję ćwiczenia. Przykładowo, wprowadzając komendę „siad”, zaczynamy nagradzać psa za samo skupienie uwagi na nas, za ugięcie tylnych łap, przykucnięcie. Kolejny sukces oznacza zwiększenie wymagań wobec czworonoga- następną nagrodę pies dostanie, gdy wykona kolejny element ćwiczenia. Komenda słowna dodawana jest dopiero na samym końcu, po odpowiedniej liczbie powtórek.

Utrwalanie świeżo nabytych przez psa umiejętności przebiega znacznie szybciej, jeśli ćwiczymy z nim również w domu i podczas spacerów. Kilka krótkich sesji można z łatwością wkomponować w swój codzienny grafik, wykorzystując w tym celu chociażby przerwę reklamową w trakcie oglądania filmu. Dopiero w chwili, gdy określone ćwiczenie jest już w pełni opanowane przez psa podczas sesji, wykonuje je każdorazowo i bezbłędnie, reagując także na wypracowaną uprzednio komendę słowną, możemy odejść od pracy wyłącznie w trybie sesyjnym. Kolejnym krokiem jest utrwalanie wyuczonych zachowań w sytuacjach codziennych, w domu i poza nim. Zaczynając w znajomych dla psa warunkach i w możliwie niewielkim rozproszeniu, wypowiadamy komendę słowną i czekamy na jego reakcję. Jeśli wykona ją poprawnie, nagradzamy go pysznym smakołykiem i pochwałą. W przeciwnym razie wracamy do pracy w sesjach. Ważną kwestią jest, aby liczba smakołyków, którymi nagradzamy psa, była odliczana od dziennego zapotrzebowania żywieniowego zwierzęcia tak, aby go nie przekarmić i nie doprowadzić do nadwagi.

Dotychczas sygnałem pomyślnego wykonania zadania i zakończenia ćwiczenia był dla psa dźwięk klikera. Na tym etapie wprowadzamy sygnał zwalniający, czyli określone słowo, na przykład: „super”, „świetnie”, „dobrze”, informujące psa o tym, że ćwiczenie dobiegło końca. Kiedy tylko mamy ku temu okazję, prosimy psa o jednorazowe wykonanie określonej komendy. Jeśli zareaguje poprawnie, nagradzamy psa. Alternatywą dla smakołyków może być też pochwała, pieszczota, wspólna zabawa, wyjście na spacer lub jakakolwiek inna rzecz stanowiąca atrakcję dla naszego psa. Im bardziej urozmaicimy nasz wachlarz wzmocnień, tym chętniej pies będzie starał się zdobyć swoją wygraną. Początkowo nagradzamy go za każdorazowe wykonanie ćwiczenia. Stopniowo jednak, w miarę czynionych przez psa postępów, możemy przejść do nagradzania losowego, które jest o wiele bardziej motywujące. Porównując to do udziału w loterii – wygrywanie za każdym razem może i wydałoby się nam na początku fantastyczną sprawą, ale po pewnym czasie z pewnością stałoby się nudne. Atrakcyjność loterii polega właśnie na tym, że nie wiemy czy i kiedy uda nam się zdobyć wygraną, a jeśli już to czy będzie to przysmak czy pochwała.

Kolejnym istotnym wyzwaniem, z jakim stykamy się w trakcie tresury psa w domu jest przyzwyczajenie go do tego, że dana komenda zawsze oznacza to samo, niezależnie od sytuacji i miejsca, w których została wydana czy osoby, która ją wypowiedziała. Pamiętajmy, że psy uczą się reagowania na nasze polecenia w bardzo konkretnych warunkach. Jeśli dotąd słowo „siad” wypowiadaliśmy zawsze stając naprzeciwko psa, nie powinno nas dziwić, że nie wykonuje polecenia, gdy wydamy mu je np. leżąc. Z jego perspektywy to już zupełnie inne ćwiczenie. Dlatego, aby uniknąć sytuacji, w której pies odmówi współpracy w jakichś innych, nieprzewidzianych przez nas warunkach, warto przepracować z nim każde ćwiczenie różnicując środowisko czy też własną pozycję podczas wydawania komendy. Zaczynamy od zmiany układu ciała. Spróbujmy wydać psu komendę leżąc, kucając, siedząc, stojąc za nim. Ćwiczmy w salonie, kuchni, łazience, ogrodzie, parku, czy na przystanku tramwajowym. Zaangażujmy do pomocy członków rodziny, znajomych i przyjaciół. Im więcej scenariuszy wymyślimy i przećwiczymy, tym lepiej pies zgeneralizuje daną komendę i tym mniejsze będą szanse na to, że w którymś momencie odmówi jej wykonania.

Wypracowanie zestawu komend jest bardzo pomocne w ustaleniu właściwej relacji z psem. Na co dzień warto jednak utrwalać jego dobre nawyki również poprzez przekazywanie jasnych i niekoniecznie werbalnych komunikatów. Nauka spokojnego chodzenia na smyczy to jeden z przykładów. Oczywiście można skorzystać z komendy „równaj” pod warunkiem, że pies ją zna, ale trudno by przez cały spacer szedł on wyłącznie przy naszej nodze. Możliwość swobodnego węszenia i eksploracji terenu jest dla psa bardzo istotna. Skutecznym sposobem jest stawanie w miejscu za każdym razem, gdy pies napina smycz. Nie ruszamy dalej dopóki napięcie nie ustąpi. Konsekwentne przestrzeganie tej zasady na każdym spacerze bardzo szybko przynosi zamierzony efekt. Podobnie z przywołaniem. Aby skłonić psa do powrotu możemy skorzystać z wypracowanej komendy, np. „do mnie”, zawołać go po imieniu czy zachęcić gestem. Najistotniejsze jest to, by każde podejście do właściciela pies skojarzył z czymś miłym i by nabrał przekonania, że warto to robić. Dlatego na spacerach nigdy nie wołamy psa tylko po to, żeby zapiąć go na smycz. Nie powinniśmy psa karcić, gdy do nas podejdzie, obojętnie co robił wcześniej i jak długo kazał na siebie czekać. Przywołanie możemy ćwiczyć również na smyczy lub długiej lince, wówczas nagrodą może być samo jej odpięcie.

Zapominamy też nierzadko o tym, że spokojne pozostawanie w domu pod nieobecność właścicieli to także umiejętność, którą pies musi nabyć. Jako zwierzęta społeczne, psy nie są z natury przystosowane do wielogodzinnej samotności, dlatego fundowanie im takiej atrakcji bez odpowiedniego przygotowania prowadzi zazwyczaj do problemów związanych z odczuwanym przez zwierzęta lękiem związanym z separacją. Niszczenie przedmiotów, ujadanie, wycie, brudzenie, a w skrajnych przypadkach nawet samookaleczenia, to najbardziej typowe skutki stresu związanego z przedłużającą się rozłąką psa z jego ludzką rodziną. Takie zachowania mogą być efektem nudy lub rzeczywistej tęsknoty za obecnością przewodnika.